0
Twój koszyk

Suplementacja – moda czy zwyczajny obowiązek XXI wieku?

Suplementacja - moda czy zwyczajny obowiązek XXI wieku?

Wiele razy słyszę na temat ziół, witamin i minerałów czy innych suplementów stwierdzenia: “to nie działa, to wyrzucone pieniądze, to mi nie pomogło”. W dzisiejszym numerze postanowiłam przedstawić Państwu małe kompendium wiedzy na temat suplementacji, diety i prawdziwego dążenia do zdrowia. Zacznijmy od tego, że Polacy biją rekordy w ilości kupowanych i zażywanych leków i suplementów. Ale czy jako społeczeństwo jesteśmy równie wybitni w zdrowiu, jak i w miłości do tabletek? Chyba nie trzeba przytaczać danych na temat otyłości, nowotworów czy depresji. W dzisiejszym wydaniu opowiem, dlaczego jesteśmy skazani na suplementy, dlaczego te mogą nie działać oraz poruszę temat “w szafce nie działa”. Zastanówmy się, dlaczego w ogóle potrzebujemy takich dodatków do żywienia jak witaminy, minerały, zioła czy inne suplementy i dlaczego bez nich pełnia zdrowia jest niemożliwa?

Moim zdaniem wynika to z kilku faktów:

  1. Żywność w ramach swojego “rozwoju” ma 10-krotnie, a nawet 100-krotnie mniejsze ilości witamin i minerałów niż dawne, pierwotne i nieskażone nowoczesnością odmiany roślin. Obecne rośliny są lepsze ekonomicznie – kiedyś z 1 hektara pszenicy zbierano 2-3 ton zboża, dziś jest to blisko 8-10 ton. Można zadać pytanie, czy przekłada się to na ten sam skład i wartość uzyskanego produktu?
  2. Żywność marketowa to w większości uprawy w matach, styropianie, włókninie… Wiele lat temu podczas studiów uprawiałam kukurydzę w styropianie, pomidory w perlicie, a sałatę w plastikowych rynnach – mimo że podlewałam rośliny wodą z podstawowymi minerałami, to o mikroelementach i ultraelementach można było zapomnieć.
  3. Jeśli już jakieś rośliny mają kontakt z ziemią, to powszechnym problemem w Polsce jest przenawożenie i wyjałowienie. Jest to wynik korporacyjnego korzystania z gleby, a dochodzące do tego przesadne wapnowanie wypiera krzem, a tym samym pozbawia nas kluczowego pierwiastka odpowiedzialnego za naprawę neurologiczną. Pamiętajmy, że krzem to pierwiastek życia.
  4. Żywność jest zbierana w niepełnej dojrzałości – niedojrzała roślina nie posiada tego, co jest nam potrzebne, a często zawiera darmowe lektyny.
  5. Kiedyś jedzono prościej, dziś wszystko miksujemy, gotujemy, obrabiamy i na dodatek naklejamy na opakowaniu przygotowanego posiłku napis – termin 2 lata – czy to nie pachnie chemią? (Nie sugeruję tutaj, że witarianizm jest dobrym rozwiązaniem w takim klimacie, w jakim żyjemy – ale im mniej chemii tym oczywiście lepiej).
  6. Mniej pracujemy na zewnątrz – 80% Polaków ma niedobór witaminy D3. O ile nasze prababcie miały niski poziom tej witaminy, to byt to poziom znacznie wyższy od przeciętnego, obecnie żyjącego “Kowalskiego” – praca w polu, przy zwierzętach i ciągły kontakt z naturą kompensował w sporym stopniu klimatyczne zaniedbanie.

Czy moje słowa są bezpodstawne? Przeliczyłam, ile musimy zjeść produktów spożywczych codziennie, aby uzyskać efekt profilaktyczny – czyli stan utrzymania zdrowia, czyli zapewnienia sobie zalecanych minimalnych dawek witamin i minerałów.

  • 3,5kg masła, aby zapewnić sobie 2000 jednostek witaminy D3. Nie byłabym sobą, gdybym nie skomentowała sytuacji – czy masło, na którym jest umieszczony napis “masło” jest masłem? Czy na pewno 2000 jednostek D3 jest wystarczające – myślę, że świadomi Czytelnicy znają odpowiedź.
  • 5kg ziemniaków, aby zapewnić sobie 1000 mg witaminy C (zakładając, że cała witamina C przetrwa podczas gotowania) – wybrałam ziemniaki ponieważ jest to (niestety) główne źródło witaminy C w diecie Polaków. Większość z nas uważa, że to cytryna jest dobrym źródłem witaminy C – przeliczmy więc to na cytrynę – 2kg cytryny zapewni 1000 mg witaminy C, a moim zdaniem takie 1000 mg to jest profilaktyka zdrowia, dostępna nawet na stacji benzynowej, a nie żaden dietetyczny wyczyn
  • 0,5kg szpinaku, aby zapewnić sobie 400 mg magnezu (zakładając, że jest organiczny – czyli nie jest źródłem metali ciężkich i licznych pestycydów)
  • kwas foliowy – bardzo wartościowy produkt jak jajko spełnia zaledwie 6% zalecanego dziennego spożycia na kwas foliowy, czyli, aby zapewnić zalecane minimum, każdy musiałby zjeść 17 jajek dziennie

Pytanie retoryczne, które pozwolę sobie zadać, czy jest choć jedna osoba, która zjada 3,5kg masła, 17 jaj, 500g szpinaku i 2 kg cytryny codziennie? Jaka zatem ma być suplementacja i dlaczego wielokrotnie nie działa? Najkorzystniejsza suplementacja to taka, przygotowana samemu lub zakupiona w dobrym sklepie zielarskim, z czystym, naturalnym i organicznym składem, bez wypełniaczy i chemii. Zioła powinny być sypane, a nie “mielonki” zapakowane w plastik. Powinny być lokalne z małych plantacji, a najlepiej dziko rosnące. Surowce do suplementów muszą być prawdziwe i co najważniejsze – dobrane do potrzeb danej osoby. Taka suplementacja to jedyne słuszne podejście do zdrowia. Wielokrotnie i nieświadomie myślimy, że zmierzamy w tę stronę zdrowia i na myśleniu się kończy… Przykład? Tutaj odpowiem, dlaczego ta suplementacja często nie działa. Kupujemy zioła i witaminy… gdzieś.., a sytuacja kończy się tym, że zakupiony na ból brzucha liść mięty nie dał żadnego efektu terapeutycznego. Jedyne co uzyskaliśmy, to, to, że mieliśmy więcej kontaktu z pastą do zębów. Tak! Pasta do zębów zamiast mięty. Takich sytuacji możemy znaleźć wiele: morwa bez morwy; melisa, która nie uspokaja; rumianek, którego olejki nie przychodzą przez membranę saszetki; zamiast malinowej herbatki robaki z kaktusów; kapsułki zapakowane piaskiem i rakotwórczymi dodatkami a nie dobroczynnymi witaminami.

Jakie są inne powody, przez które suplementacja nie działa?

  1. Słaba jakość surowców lub nawet ich brak w opakowaniu.
  2. Stosujemy zbyt małe dawki – dawka na opakowaniu to dawka profilaktyczna a nie lecznicza, a tym bardziej nie terapeutyczna w stanach ostrych.
  3. Czystość surowców – metale ciężkie, pestycydy.
  4. Zbyt krótki okres stosowania.
  5. Choroby zaburzeń wchłaniania jak np. celiakia.
  6. Nieszczelne jelita i zaburzenia barier jelito-krew, krew-mózg, krew-oko itp.
  7. W szafce nie działa. Suplementy działają, ale trzeba je stosować w ramach różnych kuracji. Na efekty trzeba poczekać, ale często czas i oczekiwanie jest warte wszystkiego.

Podsumowując dzisiejsze rozważania: uważam, że dzisiejsze żywienie nie pozwala na pokrycie podstawowych ilości witamin i minerałów, a tym samym suplementacja stała się koniecznością, szczególnie dla tych, którzy cenią zdrowie. Gdy te dobre suplementy czy zioła już mamy w naszych domach, pamiętajmy jedno – w szafce nie ruszane niestety nie zadziała. Oby dobre zioła i suplementy nie były tylko wypełnieniem naszych szafek, ale codziennym sposobem na lepsze, świadome i zdrowe życie.

ARTYKUŁ ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W GAZECIE „Harmonia. Twoje Zdrowie, Twoja odpowiedzialność”

Dodaj komentarz